Strona 4 z 5 PierwszyPierwszy ... 2345 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 50

Wątek: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

  1. #31
    Pełne uzależnienie Awatar mxw
    Dołączył
    May 2005
    Miasto
    Poznań
    Posty
    2 297

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    Pikne widoki. Dzięki wielkie!
    Mi by trochę taki rozkład pasował. Byleby światłowód był
    Pytanie jak z security tam sobie radzisz?
    No dobra, rozmarzyłem się, idę sobie jeden odcinek Fallout'a obejrzeć.
    pozdro.,
    m.
    __________________
    Canon EOS 3P broken | 28/1.8 | 50/1.4 | 85/1.8 | itd.
    © mxw | mm | deviant | portrety | fotoloader

  2. #32
    Coś już napisał
    Dołączył
    Apr 2014
    Miasto
    Muzkol
    Posty
    98

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    Cytat Zamieszczone przez mxw Zobacz posta
    Byleby światłowód był
    grhrhrhr!!!
    a w zyciu.
    a w rzyci.
    nawet na przejsciu granicznym z kirgizja (przelecz kyzyl art) wszystko do zeszytu wpisuja.

    Cytat Zamieszczone przez mxw Zobacz posta
    Pytanie jak z security tam sobie radzisz?
    jakim znowu sekjuriti?
    nie ma tam zadnych ochroniarzy
    pzdr -
    mazeno

  3. #33
    Coś już napisał
    Dołączył
    Apr 2014
    Miasto
    Muzkol
    Posty
    98

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    dzisiaj, procz wymadrzania sie, bedzie troche pod prad, ale troche tez zlosliwie i niepoprawnie.
    przenosimy sie jakies poltora tysiaca kilometrow na polnocny zachod, w okolice jeziora/morza aralskiego.

    aral to temat walkowany na wszystkie mozliwe sposoby przez znawcow i znafcow. ci ostatni sa w przewazajacej wiekszosci; kto raz zwizytowal slawne kutry w mujnaku, ten musi uchodzic za eksperta od arala i od razu musi co najmniej bloga zakladac, a nawet ksiazke napisac, jak to biedne morze znika (o tym nizej).

    nie bede tu epatowal popularnymi widoczkami wspomnianych kutrow, bo tych sa tysiace (widoczkow, nie kutrow - tych po stronie uzbeckiej jest 2+8), skupimy sie na innych tematach okoloaralskich, ale mimo wszystko zaczniemy od zdjecia z kutrem:



    jest to zdjecie z tych, ktore by nie powstaly, gdybym poniekad nie zostal zmuszony do jego zrobienia. mam czasem tak, ze juz mi sie nie chce siegac po aparat, wole obserwowac i napawac sie chwila. potem oczywiscie czesto zaluje, bo okazja sie nigdy nie powtorzy, a pamiec zawodna - a w koncu przywolywanie pamieci i rejestracja chwili to jedne z wazniejszych funkcji fotografii. ale od czego sie ma kochana kobiete, ktora pogoni leniwca do roboty - wiec to foto to wlasciwie jej zasluga.

    podejrzewam, ze mlodzieniec (bylo ich dwoch, drugi, ubrany juz normalnie, pstrykal pierwszego telefonem) albo robil sobie sesje dla wybranki swojego serca, albo przygotowywal jakis casting na fejsbunia, albo cos w ten desen - chlopak przyjmowal teatralne pozy, skakal z kutra i majdal inne takie wygibasy przez dobrych pare minut, wiec zdazylem wrocic po aparat do auta i jeszcze zlapac go w kadr w tym ostatnim skoku.
    nazwalem to zdjecie "sandokan" - starsi beda pamietac kto zacz.

    obecnie aral to dosc popularne miejsce odwiedzane przez dewizowych turystow, kazdy chce zobaczyc "najwieksza ekologiczna katastrofe w historii kosmosu". a wlasciwie zobaczyc nie tyle sam aral, co mujnak, byly port rybacki na poludniowym jego brzegu, dzis oddalony jakies 120km w linii prostej od obecnego brzegu, bo wiekszosc dociera jedynie do mujnaku wlasnie, a nad wode nieliczni, ci bardziej zamozni. wycieczka z pobliskich miast, najczesciej z nukusu lub chiwy, gdzie mozna wynajac wygodna japonska terenowke z kierowca-przewodnikiem, to koszt rzedu 400-500 usd od auta (3-4 osoby), wiec tanio nie jest. jeden dzien tam, nocleg w namiotach lub jurtcampach, drugi dzien powrot. 400 baksow, pajechali, pasmatrieli, wot i wsio. ceny sa trzymane, bo lape na interesie trzyma kilku bylych oficerow uzbeckiego specnazu - jednego udalo mi sie kiedys poznac.
    ale od poczatku.

    pierwszy raz wjechalem na suchego przestwor oceanu (a konkretniej na pozostalosci po oceanie paratetydy, inaczej zwanym morzem sarmackim) w 2012 roku (w sumie bylem tam trzy razy, zawsze swoim samochodem jadac od-d*py-strony, czyli od pustyni, a nie z mujnaku - co bedzie istotne przy pozniejszych razgaworach z tym poznanym tam przewodnikiem-specnazowcem):



    wowczas malo kto docieral nawet do mujnaku, a nad samo morze to juz w ogole, jedynie tacy psychopaci, jak piszacy te slowa. nie bylo wycieczek organizowanych, a rahityczny i nieregularny transport lokalny konczyl sie w mujnaku.

    kilka lat pozniej rowniez bylem nad aralem - tym razem nie tylko popatrzec na znikajace morze, ale rowniez w poszukiwaniu tzw. striel ustjurta (strzal ustjurtu). ustjurt to plaskoniz (trudno go nazwac plaskowyzem, skoro czesciowo lezy nawet ponizej 100m pod poziomem morza) pomiedzy aralem a kaspijem, wlasnie ta eks-paratetyda. sa tu pasma "gorskie" dochodzace do zapierajacej dech wysokosci 250-300m npm. a wlasciwie nie tyle pasma gorskie, co czinki czyli urwiska, uskoki (czasem o wysokosci wzglednej dochodzacej do 200-250m) ciagnace sie przez wiele kilometrow. wsrod nich zagubione sa wlasnie striely. sa to swego rodzaju kamienne ogrodzenia z epoki zelaza najprawdopodobniej wykorzystywane przez mysliwych jako swego rodzaju zagrody-pulapki w ksztalcie pekatych "strzalek" (stad nazwa) do zaganiania stepowej zwierzyny plowej - suhakow (niewielkich antylop z nosem w ksztalcie ucietej traby), kulanow (dzikich oslow) i dzejranow (antylop). onegdaj stada ganiajace po stepach i pustyniach azji srodkowej szly w dziesiatki milionow, dzisiaj sa na wyginieciu (rezerwat suhakow i dzejranow znajduje sie w okolicach elisty w rosji) i ciezko je spotkac - mi sie raz udalo z daleka zobaczyc dwa dzejrany, mam je sfilmowane - kiepsko, bo kiepsko, ale mam. a striely ustjurta najlepiej ogladac... z powietrza, gdyz "strzalki" sa dosc spore rozmiarowo - zreszta w ten sposob wlasnie zostaly przypadkowo odkryte. z ziemi wygladaja niepozornie.



    takie "strzaly" obecnie sa znajdowane w wielu zakatkach swiata (sic!), ale zaczelo sie od tych z ustjurtu - jeszcze w czasach sowieckich. po prostu jakis liotcik penetrujacy pustynie zauwazyl dziwne ksztalty. tak to wyglada z satelity, pinezka wskazuje czubek strzalki (w okolicy znajdziecie dziesiatki podobnych):
    https://maps.app.goo.gl/n5ihwizRH342W5f29

    procz "strzalek" mozna sie natknac na pozostalosci po stepowych cywilizacjach (m.in. grobowce) od scytow po dzyngisydow:



    spytacie skad takie "tocki na kartie".
    procz grzebania po roznych zrodlach (ksiazki! o tym bedzie pod koniec tej czesci wymadrzania sie) mam taki prosty sposob: przegladam interesujacy mnie swiat z satelity (oczywiscie gugielowego, niestety nie mam wlasnego) w mocnym przyblizeniu. zabawa zmudna, ale mozna znalezc naprawde fajne reczy.
    tu na przyklad jeszcze niedawno lezala resztka rakiety ss-18 (pustynia czesto jest wykorzystywana jako poligon):
    https://maps.app.goo.gl/k3iLGPookaQDWG1U6

    a tutaj inny napotkany zlom wojskowy z innego poligonu, blizej arala:



    podczas tego wyjazdu udala mi sie rowniez inna rzecz, aczkolwiek nie bardzo przeze mnie pozadana.
    mianowicie utopilem w aralu strucla. wlasciwie nie tyle w aralu, co kilkadziesiat metrow od brzegu, ale i tak bylo grubo. pod autem zalamala sie slona wyschnieta skopupa, pod ktora znajduje sie grzaski lagierek i gdyby nie pomoc chinskich robotnikow zbierajacych wegetujace w przybrzeznym piasku zyjatka zwane lokalnie "afrodyta" (swego rodzaju chinski przysmak, takie mikrokrewetki czy cos w ten desen), to pewnie bym sie nie wygrzebal do dzis. akcja ratunkowa na uaza-buchanke, dwa quady i troche desek. plus wczesniej wykopanie kilku ton blota sprzed i spod grata, zeby bylo latwiej (ale to juz ja z kumplem). na zdjeciu ponizej widac oboz tychze chinczykow.



    a tak wyglada sam brzeg:



    tutaj mala uwaga: jesli ktos z was kiedys bedzie nad aralem i skusi sie na wejscie do wody, to primo: moze z niej sie nie wydostac (jest cholernie bagniscie), secundo: jak juz nawet sie wydostanie to bedzie sie musial wykapac, bo caly bedzie w slonym blocie. ja z autem walczylem naprawde daleko od brzegu.


    gdy trzeci raz stanalem na czinku (urwisku) nad aralem, w dole znowu zobaczylem cos, co przypominalo chinska baze sprzed paru lat. zjezdzam wiec na dol (na niespelna 120km wybrzeza jest doslownie tylko kilka miejsc, gdzie mozna zjechac z czinku na plaze), zeby sie przywitac. okazuje sie jednak, ze to nie chinczycy, tylko... niestety, jurtcamp. cywilizacja w koncu zawitala i nad aral. ale nic to, podjezdzam blizej, wychodzi gospodarz, zaprasza na herbate ("zachaditie na ciaj" to dla wtajemniczonych znaczy, ze bedzie nie tylko ciaj, ale i spora wyzerka - "gosc w dom, bog w dom" w azji znaczy wiecej niz u nas). siadamy, delektujemy sie najlepszym plowem (ryz z miesem, warzywami, rodzynkami etc.) jaki kiedykolwiek jadlem i rozmawiamy. nasz gospodarz, kalimbek, uzbecki specnaz na emeryturze, obecnie wlasciciel jurtcampu, kierowca i przewodnik w jednym. jego obecnymi klientami jest czworka siedzacych z nosami w smyrofonikach mlodych francuzow. mnie by to do glowy nie przyszlo, nawet bedac trzeci raz nad aralem. wydac te 4 stowki baksow (w dwa dni wydali rownowartosc 1/6 naszego budzetu na 2,5-miesieczny wyjazd!), zeby smyrac po ekranie, a nie lampic sie na ksiezyc odbijajacy sie w wodzie. (uwaga, teraz bedzie niepoprawnie) sam kalimbek stwierdzil, ze "ja nie priglaszil ich pojest plow, eto piedierasty, znajesz, u nich dwie diewocki i dwoch parnia i oni wies dien w tielefon smatriat. sztoby oni chatia, znajesz, seks, no oni tolka eti tielefony. wy zdies prijechali iz pustyni, iz polszy na swajej maszinie, smatriet aral, no oni... wy moi gosti, od nich ja tolko zarplatu palucil".
    powyzsze (plus-minus przytoczone w miare doslownie, tak mi sie wbila ta wypowiedz kalimbeka) dobrze obrazuje stosunek wschodu do zachodu. zniewiescielismy okrutnie (jako ogol spoleczny), to i nas nie szanuja (z wyjatkami, np. gdy mowisz zes ateista, to zero poszanowania, ale gdy, ze katolik, tos godny szacunku jako "czlowiek ksiegi". oczywiscie to nie dotyczy roznego typu skrajnych porabancow typu kolesie z organizacji terrorystycznych, tylko zwyklych szarych ludzi).

    na koniec jeszcze o tych pustkowiach bez zycia. to jest kolejna wada zachodniego spoleczenstwa - przestalismy zauwazac, stracilismy umiejetnosc obserwacji, odzwyczailismy sie od krajobrazu bez betonu i szkla. dawno temu, jak bylem pierwszy raz na pustyni, nie zauwazylem czlowieka stojacego w odleglosci 50m ode mnie. dzis jest troche lepiej, ale daleko mi do tych, co tam zyja. a tymczasem zycie na pustyni kwitnie.











    tego ostatniego bandyty lepiej nie zaczepiac. to solfuga. pajeczak dlugosci 8-10cm, bez wlasnego jadu, ale w gebie ma jad kielbasiany, jest bowiem padlinozerca. ugryzienie to spore klopoty. bardzo spore. a sk*rwisyn jest cholernie agresywny, nie dalem rady mu spokojnie zrobic foty, bo... ciagle mnie gonil i atakowal (pomijam juz, ze do makro to ja sie nie nadaje).
    ale rowniez jest zycie wiekszych nieco rozmiarow. ale to nie jest tak, ze to dzikie, owszem, caly bozy rok biega dziko, ale jak jest potrzebne to zjawia sie wlasciciel i zabiera na kielbase albo pod juki:





    a'propos spostrzegawczosci na pustkowiach. ile wielbladow jest na ostatnim zdjeciu?


    i juz calkiem rzeczywiscie na koniec - zburze wasze pojecie o "najwiekszej katastrofie ekologicznej w historii kosmosu".
    aral nie wysechl dlatego, ze czlowiek dal mu rade.
    nie jestesmy az tak wszechmocni.
    nawet chruszczow i brezniew nie byli.

    aral wysycha od wiekow.
    nie od paru dekad, a od wielu wiekow.
    kiedys (jak pisalem wyzej) byl tu ocean, plytki, bo plytki, ale rozlegly.
    wedrujac po ustjurcie potykasz sie co chwile a to o muszelki, a to o balelemnity.
    w chalupie mam przywiezione stamtad monolity z muszelek.
    a takie one potrafia byc spore:



    dzisiaj zamiast paratedyty jest pustynia i step, bardzo suchy step.
    aral schnie, to wlaciwie jest juz ostani etap, najbardziej spektakularny, bo najlatwiej zauwazalny.
    ale TO NIE JEST WINA CZLOWIEKA.

    gdyby te wszystkie madrale z blogami typu "planeta plonie" czy "morze aralskie to ekologiczna katastrofa wywolana przez czlowieka" postarali sie cos wiecej znalezc niz tylko kopiowac poprzedni durny artykul/blog/film etc., powtarzajacy ciagle te same brednie, to moze natrafiliby np. na ksiazke swiatowej slawy rosyjskiego uczonego z XIX w., iwana muszkietowa "w priedgoriach pamira i tian-szania", w ktorej na stronie 189 jak byk stoi, ze podczas ekspedycji pod kierownictwem przyrodnika nikolaja siewiercowa w latach 1874-75, czlonek wyprawy, hydrograf zubow dokonywal pomiarow arala i wyszlo mu, ze ten wysycha z predkoscia 70mm glebokosci rocznie.
    tak.
    70mm.
    w XIX wieku.
    gdy nie bylo jeszcze ocieplenia klimatu, epoki postindustrialnej ani zielonych khmerow.
    pzdr -
    mazeno

  4. #34
    Coś już napisał
    Dołączył
    Apr 2014
    Miasto
    Muzkol
    Posty
    98

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    literowke machnalem, ale juz nie poprawie, za pozno.

    belemnity.
    to takie amonity, tylko inne.
    jak sie mnie pytali na granicy "aruze jest?" (czy masz bron?), to mowilem "patrony jest" (naboje mam) i pokazywalem wlasnie belemnity
    to te po prawej (po lewej kawalek skamienialego drewna). srodkowy w calosci, dwa po prawej to polowki. do tego na grubszym koncu wystawalo cos w rodzaju malej osmiorniczki.



    a tu in situ:

    Ostatnio edytowane przez mazeno ; 29-04-2024 o 22:57
    pzdr -
    mazeno

  5. #35
    Pełne uzależnienie Awatar atsf
    Dołączył
    Jul 2007
    Miasto
    Lublin
    Posty
    4 416

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    Nie ma to jak wiedza zdobyta przez własne doświadczenie, a nie jedynie słuszny kit, który nam wciskają. Podziwiam!
    EOS 550D, 6D, M2, M5, 80D, 7D II, kit 18-55 IS, EF-S 55-250 IS STM, EF-M 4-5,6/11-22 STM, EF-M 3,5-5,6/18-55 STM, EF-M 2/22 STM, EF 3,5-4,5/28-70, EF 1,8/50 Mk 1 i STM, EF 100-400L II, Tamron 100-400, Olympusy OM-1, OM-2N, OM-4, OM-10, stałki i zoomy Zuiko od 24 do 200 mm.

  6. #36
    Pełne uzależnienie Awatar mxw
    Dołączył
    May 2005
    Miasto
    Poznań
    Posty
    2 297

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    Wow! Jak zwykle super i mega fajnie się to czyta.

    To gdzie jest Twój blog?


    Cytat Zamieszczone przez mazeno Zobacz posta
    jakim znowu sekjuriti?
    nie ma tam zadnych ochroniarzy
    Hehe, no nie do końca o to pytałem, ale ok - aluzju poniał - rozumiem, że to oni bardziej powinni się bać
    pozdro.,
    m.
    __________________
    Canon EOS 3P broken | 28/1.8 | 50/1.4 | 85/1.8 | itd.
    © mxw | mm | deviant | portrety | fotoloader

  7. #37
    Coś już napisał
    Dołączył
    Apr 2014
    Miasto
    Muzkol
    Posty
    98

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    strone dawno temu zlikwidowalem, bo stwierdzilem, ze szkoda pokazywac ludziom miejsca, ktore odwiedzam, zeby nie zostaly smietniskiem cywilizacyjnym.
    ale primo: to i tak niewiele daje, bo nie jestem jedyny, a hotele czy prywatne hacjendy powstaja tam, gdzie najmniej bym sie spodziewal, a secundo: po plandemii stwierdzilem, ze zrobie na zlosc wielkim tego swiata i bede namawial ludzi do "idz-do-lasu-nie-zostan-w-domu". strony mi sie nie chce ciagnac, na fejsach siedza dekle, ktore i tak nie rusza tylka nigdzie poza miejsca uzyteczne do lansu selfikowego, wiec trzymam sie od soszalmediow z daleka, takie pokazowki jak tu, robie rzadko i gdzieniegdzie tylko. zreszta glownie i tak pokazuje te miejsca, ktore sa lub za chwile beda mniej lub bardziej oblegane (w odpowiedniej skali oczywiscie), a do takich prawdziwych zadupii i tak niewielu dotrze. nie podaje tez zadnych koordytanow i nie udostepniam trackow - chcacy i inteligentni sami potrafia sobie zorganizowac ewentualna podroz, a cwaniakom liczacym na gotowce dziekujemy. spotkalem kieyds taka parke w warsiawki w pieknej blekitnej toyocie fj cruiser w dolinie wielkiego alaju w kirgistanie:
    - a wlascciwie gdzie my jestesmy, bo mamy traka, a nie wiemy gdzie jestesmy.

    przekora to moje drugie imie



    a czego tu sie bac?
    wieksze obawy mam idac wieczorem przez szewska czy florianska w kraku, bo sie napatoczy jakis napruty debil i bitka gotowa. a ja juz z bitek wyroslem.

    ja tam sie czuje jak w domu.
    ani oni mnie sie nie musza bac, ani ja ich.
    nawet w sytuacjach rozmow z mundurowymi.

    wyobraz se taka akcje.
    gdzies na pieknych autostradach kazachstanu, cos jak betonowe lotniska, mejdbajczajna.



    zatrzymuje cie glina (mnie notorycznie zatrzymuja, bo jezdze bez pasow, swiatel i przekraczam dozwolona - mowie teraz oczywiscie o drogach glownych, na zadupiach nie ma glin). tu mala uwaga: maja wielokrosc lepsze radary z kamerami niz nasze policaje, ktore to radary potrafia, jadac z naprzeciwka, z kilkuset metrow nagrac cie i zliczyc predkosc.

    i sie zaczyna, bo problem czlowieka z zachodu polega na tym, ze go wytresowali.
    blad pierwszy - czeka w aucie z rekami na kierze.
    blad drugi - traktuje milicjaniera jako mundur, a nie czlowieka.
    blad trzeci - lapowka na wszelki wypadek.

    to teraz przenies sie w myslach 3 wieki wstecz i wyobraz sobie ogrom stepu i dwoch jezdzcow podazajacych w swoja strone. nie rozpoznaja sie wzajemnie, kto zacz ten drugi, a i bywa, ze czesto nawet sie nie znaja. wiec podjezdzaja do siebie i zaczyna sie rozmowa, a z jakiego rodu, klanu, ordy itp. szukanie wspolnych ziomkow. taka macanka "cos ty za jeden". no i okazuje sie, ze twoj cioteczny brat ze strony pradziadkowego stryjka to kuzyn babci cioci ze strony mamy. a poniewaz nie widzieliscie sie od dzieciaka, o ile w ogole sie znacie, to godzina mija na rozmowach co u tego kuzyna, co u tamtego wujka. (tutaj istotna uwaga - oni czesto znaja swoich przodkow do kilku pokolen wstecz, a my czesto nie pamietamy jak sie dziadkowie nazywali.)
    na pustych stepach czlowiek spotyka czlowieka i to jest rzadka okazja do wymiany informacji. a stepy sa naprawde puste. w kazachstanie na przestrzeni niemal jednej trzeciej powierzchni europy zyje polowa ludnosci polski, z czego wiekszosc w miastach.



    wracamy do naszych milicjanierow.
    wiec pierwsze co robie, to wysiadam z auta i witam sie z milicjanierami poczawszy od najstarszego (najstarszy najczesciej znaczy rowniez najstarszy stopniem, choc czasem sie pomyle, bo nie znam sie na pagonach). i zaczynam rozmowe, ale nie o ewentualnym mandacie, tylko taki "azjatycki razgawor". tam od wiekow przyjete jest odkladanie interesow na pozniej, zaczynanie rozmowy od interesow to buractwo godne pozalowania. tak kieruje rozmowa, zeby widzieli, ze maja do czynienia z facetem, co rozumie powysze (historyjka o tych dwoch jezdzcach) - pytam o rodziny, jak im sie zyje, gadam o sobie, pokazuje na mapie (papierowej!) skad i dokad jade, opowiadam pol swojego zycia i takie tam.

    rzecz w tym, ze ja nigdy nie widze munduru, zawsze gadam z czlowiekiem. inna sprawa, ze po powrocie do polski mam przez jakis czas problemy, bo musze sie powstrzymywac, zeby nie wyjsc z auta i nie przywitac sie z gliniarzami

    czasem stroje sobie zarty, naprawde durne, takie na krawedzi, oczywiscie ktorej nie przekraczam - do tego stopnia, ze biora mnie za niespelna rozumu, a tacy ludzie ciesza sie tam swego rodzaju szacunkiem jako "dotkniety przez boga". ale tu trzeba ostroznie, bo to juz wyzsza szkola jazdy. przyklad - zabranie milicjanierowi czapki i wlozenie sobie na glowe. w azji zdjecie komus nakrycia glowy to gruba obraza, trzeba umiec z tego wyjsc, zeby uratowac honor tego, ktoremu sie sciagnelo. pomijam juz kwestie lekcewazenia munduru. normalny czlowiek tego nie robi. no i nigdy nie zrobilbym tego starszemu od siebie, co najwyzej jakiemus mlodzikowi. kiedys na posterunku gliniarz, co ze mna rozmawial, musial na chwileczke wyjsc z biura, schowalem moje lezace na jego biurku dokumenty i po powrocie gliniarza zrobilem lekka afere, gdzie zgubil moje papiery - za chwile wyciagam i mu pokazuje, ze robie se zarty. w europie za cos takiego by mnie pewnie zawineli na dolek, tam skonczylo sie na "sciastliwo puti, ujezdzaj". innym razem dwukrotnie przejechalem (tam i nazad po kilku dniach) granice nieprzekraczalna dla turystow (jedynie dla miejscowych), choc teoretycznie otwarta na 2 tygodnie (z powodu awantur w pamirze). z roznych "raportow" (w tym z rozmowy z przypadkowo spotkanymi niemieckimi dyplomatami w duszanbe; to oni mnie zaczepili pytajac czy to ja jestem ten polak, co przez gory objechal blokady) wiem, ze nikomu nie udalo sie wowczas tego dokonac procz mnie i mojej ekipy (nas byla czworka) oraz jeszcze jednej ekipy dwoch kumpli, z ktorymi gdzies po drodze mijalismy sie w azji. szostka polakow jedynie, ale to polacy starej daty byli, malolaty bidule czekali na ziemi niczyjej - pozniej czytalem, ze parka rowerzystow spedzila tam ponad tydzien, zanim sie wydostali za pomoca kilku ambasad i grubej kasy (kirgizy ich nie chcieli wpuscic, a tadzycy juz nie mogli z powrotem, bo nie mieli wizy dwukrotnej). nie naumione, nie doswiadczyli komuny. w tym czasie, gdy oni sie zastanawiali ile pojdzie na lapowki, mysmy popijali ciaj z pogranicznikami (zreszta u pogranicznikow czesto sypiam, najczesciej na kyzyl art i raz w dolinie karkara). dziewczyna, ktora spedzila w tadzykistanie kilka lat na roznych wolontariatach i w pracy, powiedziala mi kiedys, ze mi zazdrosci, bo zwiedzilem przy okazji doline, ktorej ona nigdy na zywo nie widziala, bo trzeba tam specjalnie pozwolenie. mnie sie udalo bez, po prostu pojechalem na granicznyj pieriechod. w kirgizji wjechalem pod sama brame kopalni zlota kumtor rowniez bez zadnej wymaganej bumazki. no niestety - do srodka nie wpuscili



    dlaczego uchodzi mi to wszystko na sucho?
    bo widza, ze nie jestem spiety graniczeniami przepisow, tylko kieruje sie zwyczajami azjatyckimi, czyms, co my nazywamy prawem naturalnym.

    zatrzymywali mnie dziesiatki razy, moze 50, moze 100, nie zlicze, zaplacilem tylko trzy lub cztery razy, oczywiscie sie targujac po drodze - to jest kolejny objaw, ze nie jestes burakiem. wyciaganie kasy i zgoda na pierwsza propozycje lapowki to obelga dla milicjaniera - to znaczy, ze powiedzial za malo i jest frajerem. to samo na bazarze. no i nigdy nie zaplacilem wiecej tej wziatki niz rownowartosc kilkunastu zlotych, a np. w kazachstanie mandaty wg taryfy sa grube (rzedu 800-1200zl minimum).

    my, jako polacy, mamy tez latwiej z tego powodu, ze "kurica nie ptica, polsza nie zagranica". cietyrie tankisty i sobaka, znachor (sic!), wszyscy to tam znaja. jak zaczyna sie juz rozmowa o platnosciach, to jednym z moich argumentow jest "a szto ja, giermaniec ili amerykaniec? twoj died, moj died adnowo giermanca ubiwali wa wriemia wajny".

    raz mi sie zdarzylo z premedytacja stanac na srodku strzezonego mostu na amu-darii - ot tak, pofotografowac "obiekt strategiczny", no bo ladnie bylo, piekna szeroka rzeka, slonce i w ogole. na obu krancach mostu posterunki. wiec zjezdzam z mostu i oczywiscie zatrzymali. skonczylo sie tym, ze zamiast dostac w najlepszym wypadku mandat, a w najgorszym tiurme za szpiegostwo, dostalem z ekipa zaproszenie na herbate do kanciapy i dwa wielkie arbuzy na droge.

    a tu zdjecie z mostu, z ryby:

    Ostatnio edytowane przez mazeno ; 30-04-2024 o 02:46
    pzdr -
    mazeno

  8. #38
    Uzależniony Awatar WinSho
    Dołączył
    May 2008
    Miasto
    Lublin
    Posty
    782

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    Brakuje tutaj takich ludzi jak Ty, miło się czyta, widać wiedzę i doświadczenie. Miło się również ogląda także poproszę więcej.

  9. #39
    Pełne uzależnienie Awatar mxw
    Dołączył
    May 2005
    Miasto
    Poznań
    Posty
    2 297

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    Dokładnie. Potwierdzam w całej rozciągłości. Też poproszę o więcej.

    BTW internet dzisiaj to nie to samo, co było choćby 10 lat temu, a szkoda, faktycznie trzeba się z tego trochę wypisać. Albo stworzyć własny 'old-style-site'.
    pozdro.,
    m.
    __________________
    Canon EOS 3P broken | 28/1.8 | 50/1.4 | 85/1.8 | itd.
    © mxw | mm | deviant | portrety | fotoloader

  10. #40
    Coś już napisał
    Dołączył
    Apr 2014
    Miasto
    Muzkol
    Posty
    98

    Domyślnie Odp: [mazeno] megaprzygoda czyli o spaniu po rowach

    ale dacie troche odpoczac, co?
    pzdr -
    mazeno

Strona 4 z 5 PierwszyPierwszy ... 2345 OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •